środa, 7 maja 2014

Pastel Paris Party


Witajcie!...po kolejnej przerwie...
Dobre wieści! Skończyliśmy dietę (jupi!) ^ ^ , więc oficjalnie wraca do łask pszenica, nabiał i całe mnóstwo niezbędników typowego łasucha-cukiernika-amatora.
Dla wielbicielki słodkości wszelkiej maści ten czas był niesamowicie trudny. Ale był też pouczający. Zaczęłam jeść bardziej świadomie. Wiem co mi szkodzi, czego powinnam unikać, co wybierać w sklepach. Co jest najprawdopodobniej pryskane, faszerowane hormonami, naszprycowane chemią. I nie łudzę się, że uda mi się totalnie wyeliminować wszystkie niezdrowe rzeczy, choćby dlatego, że bez niektórych nie wyobrażam sobie życia (kaaarmeeel...). Jestem na etapie układania strategii: z czym żegnam się na amen, a co będzie pojawiało się na moim talerzu raz w miesiącu/tygodniu. I będę kontynuowała serię zdrowych słodkości ;) mniej lub bardziej zakrawających o dietę wegańską.

Ptysie z bitą śmietaną, posypane cukrem pudrem.

Koniec po-dietowych refleksji i wynurzeń, rzućmy okiem nad czym MrsCake i MrsCrafty ostatnio dzielnie pracowały.
Paryż, wieża Eiffle'a, pastele, biel, róż, złoto, lekkość piórka, subtelność - takie hasła pojawiały się jak układałam w głowie ten projekt. Miał być ETERYCZNY. 
I koniecznie z francuskimi przysmakami. Takimi jak ptysie.

(A kto powiedział, że nie mogą być na patyku? I polane białą czekoladą? ;))




Z nutellą. Posypane różowym brokatem.



Koniecznie musiały być kapkejki.
Królowa Wanilia zasiadła i w cieście, i w kremie. Który zasiadł na cieście. A na końcu wieża Eiffle'a...też zasiadła. (Ok, już przestanę.)


Tort.
Musiał być koniecznie lekki jak piórko i zniewalająco prosty. 
Do tej pory nie mogę nadziwić jak nienasączony(!) biszkopt, bita śmietana i truskawki...powalają na kolana. A.bso.lu.tnie.


Jako małe, słodkie dodatki idealnie wpasowały się kolorowe bezy (z bezy francuskiej, oczywista) i pocieszne pianki marshmallows.



A jak Francja, to musiało być wino. Albo szampan. Wedle gustu.

Z absolutnie uroczymi kokardkami.

Jako dekoracje genialnie pasują piwonie - jeśli jest sezon, to świeże, jeśli nie - kreatywność "on".




Dla gości, małe upominki - migdały w lukrze, draże, cukierki, breloczki z wieżą Eiffle'a, przepis na francuski specjał - sky is the limit.


Tiulowe kule, pastelowe wstążki, biały obrus z falbanami, ręcznie malowana wieża Eiffle'a.


Zastosowanie: urodzony jak najbardziej. Z racji pojawienia się na stole szlachetnego trunku, który jednak zawiera procenty, sugeruje się albo sprytne podmienienie tegoż napoju na bezalkoholowy (w przypadku gdy świętują dzieci), albo wybranie tego motywu dla urodzin 18+ ;) Poza tym, przy takich pretekstach jak baby shower, dystyngowany wieczór panieński czy wesele - sprawdzi się znakomicie.

Merci pour votre attention ;)


7 komentarzy:

  1. o dżizas, coś niesamowitego, zakochałam się <3

    OdpowiedzUsuń
  2. No to widzę dietę z hukiem zakończyłaś! pięknie:) takie same makaroniki na kursie robiliśmy!

    OdpowiedzUsuń
  3. po prostu... szczęka mi opadła! cudo!

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest katowanie tych co jeszcze na diecie(np ja) ,ale sycę oczy tymi cudeńkami i podziwiam i gratuluję.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

AdSense

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...